Przejęte piosenki
„Bella ciao”, „Mury”, „Go West”. Kto od kogo i dlaczego przejął słynne protest songi
Pewnego ranka w maju 2020 r. z minaretu w Izmirze zamiast wołania do modlitwy rozległa się piosenka. Słowa były po włosku: „Alla mattina appena alzata, o bella ciao, bella ciao, bella ciao ciao ciao”. Czyli: „Pewnego ranka, gdy się zbudziłem/ O, żegnaj piękna...”. Popularność tego utworu, także w Turcji, odświeżył właśnie głośny hiszpański serial („Dom z papieru”) emitowany przez amerykańską sieć (Netflix). Globalizm w pigułce. A zarazem prowokacja polityczna – happening zorganizowały bowiem kręgi bliskie CHP, Republikańskiej Partii Ludowej, tej siły tureckiej opozycji, której przewodzi startujący w aktualnych wyborach Kemal Kılıçdaroğlu. Emisję piosenki, dość powszechnie uznawanej za symbol oporu przeciwko faszyzmowi – we Włoszech mieli ją śpiewać podczas drugiej wojny światowej partyzanci – tureckie ministerstwo religii oficjalnie uznało za atak na wartości.
Nic dziwnego. Po tylu latach każdy twardy reżim odczytałby „Bella ciao” jako atak. Służyła za rewolucyjną pieśń na Kubie, śpiewano ją podczas manifestacji na Bliskim Wschodzie, wybrzmiewała (ze zmienionym tekstem) podczas protestów przeciwko prezydentowi Bolsonaro w Brazylii i podczas polskiego Strajku Kobiet. Hit w europejskiej skali zrobił z niej w latach 60. Yves Montand, a na przełomie wieków gorącą, bałkańską wersją Goran Bregović doprowadzał publiczność do szaleństwa. Tylko włoscy partyzanci – jak pokazuje film dokumentalny Giulii Giapponesi, pokazany w Polsce na Millennium Docs Against Gravity – nie mogą sobie przypomnieć, żeby kiedykolwiek ją wtedy słyszeli.
Obalmy ten pal
Dokument „Bella ciao” dowodzi, że historia utworu, który zdryfował w stronę męskiego pozdrowienia „Ciao, piękna!