Tropy rapu
Tropy polskiego rapu. Gdzie się zaczął? Kiedy? Trudno powiedzieć. Szukamy
Historia hip-hopu w Polsce to temat trudny z kilku powodów. W prapoczątkach był bowiem czymś więcej niż muzyką – czteroelementową kulturą obejmującą rap, didżejowanie, breakdance i graffiti (więcej na ten temat w tekście Bartka Chacińskiego pt: Pół wieku rapu). To, co mogło się trwale zrosnąć i wzajemnie napędzać w Nowym Jorku lat 70., nad Wisłą nie miało racji bytu, zwłaszcza jako amalgamat. Nie mieliśmy tej mozaiki etnicznej, tej sytuacji społecznej, tej historii muzyki. Przez pryzmat PRL zupełnie inaczej patrzyło się na kluczowe dla kultury terminy, takie jak nielegalna impreza uliczna, gang, getto, funk, disco. A kiedy podnieśliśmy już żelazną kurtynę i zdążyliśmy złapać oddech, oczom młodych ukazał się już inny hip-hop, z innymi składnikami. I to do niego młodzi chcieli równać.
Wcześnie zmobilizowało się środowisko tancerzy. Już w 1985 r. odbyły się w Piotrkowie Trybunalskim mistrzostwa Polski w breakdance (wygrał je wtedy Piotr Staniek). Flash Boys, B.B. Rap, Scrap Beat, Bronx Rock Robot – to przewijające się nazwy zapomnianych już mocno ekip. Pozostają pytania o to, kto widział w tym hip-hop, kto sport, a kto jedynie szansę na zwrócenie na siebie uwagi. Podczas gdy jedni rozmasowywali krwiaki, próbując kopiować to, co widzieli na stopklatkach w kultowym filmie „Beat Street”, inni stronili od etosu i popisywali się na dyskotekach. O informacje było na tyle trudno, że być może nie do końca sami rozumieli, w co się wówczas angażują, o co w tym całym hip-hopie chodzi. Co do jednego panuje zgoda: taniec dotarł do Polski najpierw. W Szczecinie, Zagnańsku, Gnieźnie czy Kielcach, tym „jednym wielkim przedmieściu zdominowanym przez kulturę proletariacką”, nie brakło hiphopowego ducha.