Odlatujący dywan
Chaotyczny strajk w Hollywood. Pora zwijać czerwone dywany. Nikt nie wie, co dalej
Strajk ponad 11,5 tys. amerykańskich scenarzystów skupionych w związku zawodowym WGA trwa już 120 dni. Półtora miesiąca temu dołączyło do nich 160 tys. aktorów reprezentowanych przez związek SAG-AFTRA. Pierwsi nie piszą nowych scenariuszy i nie poprawiają już napisanych, drudzy nie wchodzą na plany filmowe czy serialowe oraz nie promują już powstałych dzieł. Wszyscy zaś solidarnie domagają się od dużych studiów i platform streamingowych, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Producentów Filmowych i Telewizyjnych (AMPTP), bardziej sprawiedliwego podziału zysków, lepszych warunków pracy, ujawniania wyników oglądalności w streamingu oraz ograniczenia użycia sztucznej inteligencji w przemyśle rozrywkowym, która trenowana na pracy scenarzystów i aktorów miałaby w (bliskiej) przyszłości zastąpić jednych i drugich.
Jedynym argumentem producentów w tym sporze są słabe wyniki finansowe sektora streamingowego, który postawił na niekończący się rozwój wymagający olbrzymich nakładów – konkurowanie na ilość zamiast jakości. Po pandemicznej hossie, gdy zamknięci w domach oglądaliśmy więcej i dłużej, przyszły spadki subskrypcji związane z inflacją i rewizją domowych budżetów. Szefowie Netflixa, Disneya czy Warner Bros. Discovery też zarządzili oszczędności i zwolnienia, koszty swoich decyzji przerzucając na pracowników. Teraz, wraz ze strajkiem, płaci je cała branża, telewizyjna i kinowa, amerykańska gospodarka oraz widzowie na całym świecie.
Co pokażą?
Rośnie liczba przesuniętych premier i startów produkcji, a także odwołanych filmów i seriali. Amazon Prime Video niedawną decyzję o anulowaniu zamówienia drugich sezonów „Ich własnej ligi” i „The Peripheral” uzasadnił trwającym strajkiem, co opóźniłoby prace do przyszłego roku, więc premiery odbyłyby się w 2025 r.