Młode polskie zespoły jazzowe skłaniają się ku eklektycznej stylistyce inspirowanej awangardowym rockiem oraz techno. Najpopularniejszym z nich jest Pink Freud, jednak najbardziej reprezentatywnym i rokującym wydaje się śląski Pulsarus. Z liderem grupy, flecistą Dominikiem Strychalskim rozmawiałem w przededniu jej koncertu na festiwalu „Era: Nowe Horyzonty".
Grasz na flecie prostym, instrumencie rzadko spotykanym nie tylko w jazzie, ale w całej współczesnej muzyce. Skąd ten wybór?
Na flet zdecydowałem się, mimo że eksperymentowałem kilkoma innymi instrumentami - fletem bocznym, perkusją, klarnetem. Zafascynowało mnie przede wszystkim coś, co nazwałbym „kosmosem instrumentu", połączenie jego różnych cech i możliwości. Aż do XVIII wieku było to jedno z ważniejszych narzędzi muzyki europejskiej, które później uległo niezasłużonej marginalizacji, sprowadzone zostało do roli instrumentu szkolnego albo zabawki. Wielu z nas przeszło edukację w szkołach powszechnych, gdzie najpierw uczono nas grać melodyjki na plastikowych piszczałkach, a potem pokazywano „tablicę z instrumentami", gdzie, jak się okazywało, w ogóle nie było miejsca dla fletu prostego. Zresztą, gdy ja zaczynałem go wykorzystywać, moi koledzy z uczelni jazzowych na początku pukali się w głowę z niedowierzaniem i politowaniem.
Dziś, począwszy od początku XX wieku, flet prosty przeżywa rozkwit. Jest ogromna liczba wirtuozów, zarówno muzyki dawnej, jak i współczesnej. Mamy około 300 wybitnych budowniczych fletów, a w latach 90. odkryto wcześniej nieznany repertuar wirtuozowski z XIX wieku.
Ale czy miałeś jakieś konkretne muzyczne inspiracje? Jak narodził się Twój oryginalny styl, skupiony w znacznym stopniu na niekonwencjonalnych brzmieniach, których na pewno nie usłyszałeś w szkole albo „u pasterzy"?