Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Zielona oaza filmów

Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu dowodzi, że dokumenty i animacje trzymają się mocno.

Szlak letnich wędrówek kinomanów po Polsce kończy się zwykle na Roztoczu - w pełnym zieleni Zwierzyńcu, gdzie właśnie dobiegła końca ósma już edycja Letniej Akademii Filmowej. Przez 10 dni pokazano ponad 300 tytułów z całego świata - najwięcej polskich, głównie za sprawą jubileuszy Studia Filmowego Kalejdoskop i Studia Miniatur Filmowych.

Kalejdoskop działa od 20 lat dzięki determinacji czterech pasjonatów: Janusza Skałkowskiego, Wojciecha Szczudło, Zbigniewa Domagalskiego i Piotra Śliwińskiego, którzy nie bacząc na koszty i kłopoty sprawili, że ich studio jest obecnie najważniejszym producentem filmów dokumentalnych w Polsce. Jeden z nich, obraz Marcela Łozińskiego „Jak to się robi" trafił nawet do kin. Najwięcej emocji na festiwalu wzbudził dokument Cezarego Ciszewskiego „Wolność jest darem Boga", oparty na osobistej historii reżysera, który w pogoni za tematem portretując narkomanów, sam się uzależnił od heroiny. Dzięki kuracji wyrwał się z nałogu, jednak cena, jaką przyszło mu zapłacić za lata udręki, jest straszna. Na współczucie nie może natomiast liczyć bohater dwóch filmów Grzegorza Linkowskiego pod wspólnym tytułem „Historia pewnego sumienia" Adam W., który donosił od lat Służbie Bezpieczeństwa na swoich kolegów z KUL. Stojąc na progu śmierci cynicznie dowodzi, że poniekąd on sam był ofiarą tamtego systemu.

Dobra frekwencja na pokazach filmów dokumentalnych potwierdza tezę, że obserwujemy prawdziwy renesans tego gatunku (oby poszła za tym skuteczna promocja). Dotyczy to także filmu animowanego. Studio Miniatur Filmowych istnieje od 1958 roku. Obecni w Zwierzyńcu kierownik produkcji Eugeniusz Gordziejuk i reżyser Wiesław Zięba opowiadali nie tylko o zmianie techniki rysowania obrazków, ale też zastanawiali się nad miejscem dla animacji w kinie - nie tylko z okazji festiwali, lecz na normalnych seansach, przed fabułami, jak to niegdyś bywało.

Reklama