Cierpienia młodego rapera
Polonista od rapu: Święty Aleksy dogadałby się z Matą. A obaj mogą przydać się na maturze
MICHAŁ KLIMKO: – Zaczynasz swoją książkę od przywołania anegdoty z lekcji na temat legendy o św. Aleksym. Dopiero zestawienie średniowiecznego tekstu z głośną wówczas „Patointeligencją” Maty, który – podobnie jak święty asceta – miał „dosyć tego piękna i ciepła”, wybudziło uczniów z letargu i zachęciło ich do dyskusji. Sam kanon już takiego dialogu nie inicjuje?
PIOTR SZWED: – Jestem zwolennikiem sięgania do dawnych utworów. To świetna okazja, żeby zagłębić się w historię i zobaczyć, że my wszyscy – i nasze problemy – się stamtąd wywodzimy, z Biblii, mitologii, oświecenia. Niektórzy, słysząc hasło „Hip-hopowy kurs literatury”, spodziewają się, że moje lekcje to dwie godziny zajęć o Bogu według Paktofoniki, potem analiza obrazu Łodzi w wersach OSTR-a, a na deser egzamin z problemów młodych Polaków na podstawie płyt Taco Hemingwaya. Tymczasem ten hip-hop to u mnie jedynie element lekcji, który pozwala pokazać, że nawet w klasycznych tekstach, choćby w „Lalce”, znajdujemy idee, które nadal kształtują świat.
Możemy pofantazjować, o czym rapowałby Wokulski?
Może o byciu self-made manem. To wątek kluczowy dla pozytywizmu, ale też dla współczesnych raperów, którzy chętnie opowiadają, że wszystko zawdzięczają jedynie ciężkiej pracy i nieustępliwości. To idea, która nie powstała dzisiaj, a wciąż kształtuje podejście do świata młodych ludzi. Widzę czasem, jakie zaskoczenie wśród uczniów budzi fakt, że dzielą swoje problemy z bohaterami sprzed wieków.
Parafrazujesz w książce zdanie literaturoznawcy Ryszarda Koziołka o tym, że dobrze myśli się literaturą. W twojej wizji dobrze się myśli literaturą o rapie, ale też rapem o literaturze.