Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wolne żarty

Wolne żarty! Czy nowa „Naga broń” zwiastuje powrót parodii?

Leslie Nielsen w „Nagiej broni” z 1988 r. w reż. Davida Zuckera Leslie Nielsen w „Nagiej broni” z 1988 r. w reż. Davida Zuckera East News
Sukces nowej wersji „Nagiej broni” dowodzi, że publiczność potrzebuje czystej komedii: opartej na nonsensie, brawurze, a czasem ostentacyjnej głupocie. A być może zwiastuje również powrót parodii jako osobnego gatunku filmowego.

Po premierze nowej „Nagiej broni” amerykańscy krytycy rozpływali się w zachwytach. „To obiektywnie najśmieszniejszy film roku. W innych produkcjach są pojedyncze żarty, ta jest serią żartów i większość z nich jest naprawdę, naprawdę, naprawdę cholernie zabawna” – pisał David Ehrlich na łamach „Indiewire”. „Oglądajcie ją z największą możliwą publicznością. Może was uleczyć. Może uleczyć świat” – entuzjazmował się na łamach „New York Magazine” Bilge Ebiri, wspinając się na poziom absurdu, jaki nawet w komediach rzadko się spotyka. Głosów krytycznych było niewiele, a i te w większości stonowane, jak gdyby film Akivy Schaffera był największym osiągnięciem komercyjnego kina ostatnich lat. Choć więc „Naga broń” w najlepszym przypadku próbuje naśladować tempo i stylistykę oryginału sprzed 37 lat, komedia z Liamem Neesonem w roli Franka Drebina Jr. okazała się zaskakująco popularna.

Nowa „Naga broń” była tematem rozmów od kilku dekad, plany nakręcenia czwartej części cyklu pojawiły się jeszcze za życia Lesliego Nielsena. Zarzucono je po śmierci aktora, lecz co jakiś czas koncepcja reaktywacji serii wracała przynajmniej w doniesieniach branżowej prasy. Wreszcie, po długich przymiarkach, powstał film, który jest zarówno rebootem (czyli odświeżeniem) cyklu, jak i luźną kontynuacją poprzednich części. A wielu krytyków dostrzegło w filmie zmartwychwstanie komedii, a przynajmniej jej parodystycznej odmiany.

Liam Neeson w nowej „Nagiej broni”BEWLiam Neeson w nowej „Nagiej broni”

Komedia to najstarszy z gatunków filmowych – „Polewacz polany” znalazł się w pierwszym zestawie filmów pokazywanych przez braci Lumière. Ale pomijając okres kina niemego, gdy rządził slapstick i humor oparty często na fizycznych gagach – od wyrafinowanych akrobacji w wykonaniu Charliego Chaplina i Bustera Keatona, po banalne obrzucanie się kremowymi ciastami – zaskakująco rzadko występuje w stanie czystym.

Polityka 33.2025 (3527) z dnia 12.08.2025; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Wolne żarty"
Reklama