Stare i nowe szaty króla
Stare i nowe szaty króla. Wystawa strojów z historycznym rozmachem
Sposobów na budowanie własnego wizerunku i podkreślanie pozycji społecznej jest dziś wiele: samochód, styl urządzenia mieszkania lub domu, sposób spędzania wakacji i wolnego czasu, krąg znajomych, a także – coraz częściej – obecność i zasięgi w mediach społecznościowych. Maleje natomiast znaczenie ubioru jako narzędzia wyrażania swego statusu społecznego i zawodowego, gustów, a nawet poglądów czy temperamentu. A gra kodami wizualnymi staje się coraz trudniejsza. Milionerzy często noszą się jak żebracy, a ludzie ubodzy mają łatwy dostęp do ubrań, które imitują świat dla nich niedostępny (np. dzięki podróbkom markowej odzieży).
Nawet młodzież, która poprzez ubranie zawsze podkreślała swą odrębność, a nawet muzyczne gusty (jeszcze parę dekad temu łatwo było odróżnić fana punk rocka od heavy metalu czy reggae), dziś ulega presji homogenizacji narzucanej przez wielkie koncerny modowe. Jednak w przeszłych wiekach strój (a czasami nawet przebranie) stanowił precyzyjny komunikat o tym, kim się jest lub do czego się aspiruje, jaki obraz siebie chciałoby się utrwalić w oczach innych. I o tym traktuje warszawska wystawa pieczołowicie przygotowana przez Monikę Przypkowską.
Oznaki władzy
Snuta na ekspozycji opowieść zaczyna się gdzieś w XVI w., a jednym ze starszych eksponatów, których łącznie zebrano 250 (!), jest hełm cesarza Karola V Habsburga powstały ok. 1550 r. Wypożyczony z Kunsthistorische Museum w Wiedniu paradny eksponat to doskonały przykład elementu militarnego kostiumu, który podkreślał zarówno cechy właściciela (waleczność, odwaga), jak i – poprzez bogate zdobienia – jego społeczną pozycję. Zresztą jak na królewską rezydencję przystało, większość podjętych na wystawie narracji ma korzenie w uprzywilejowanych grupach społecznych przeszłych wieków.