Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Drapieżny urok życia

Jakkolwiek bohaterem 'Mojego drzewka pomarańczowego' jest pięcioletni chłopiec, w książce tej - klasyce literatury XX w. - zdumiewa wielość perspektyw, z których ukazywana jest rzeczywistość. To zarówno przypowieść o emocjach i uczuciach, jak i epicka opowieść o Brazylii w czasach wielkich zmian.

Zeze jest nad wyraz rezolutnym pięciolatkiem. Sam nauczył się czytać (co stanowi wydarzenie rodzinne i towarzyskie), w przyszłości zostanie poetą i będzie nosił muszkę (wszak wiadomo, że poeci noszą muszki – tak powiedział chłopcu wuj Edmundo), fanatycznie interesuje się kinem i zbiera podobizny gwiazd filmowych uwiecznionych na opakowaniach od cukierków.

W rodzinie Vasconcelosów (bohaterowie powieści nie przypadkiem noszą to same nazwisko co autor książki) jednak się nie przelewa. Ojciec stracił pracę, zbliżają się najsmutniejsze (bo bez wyczekiwanych przez dzieci prezentów) święta Bożego Narodzenia. Zeze – jak mawia o nim starsze rodzeństwo i sąsiedzi – ma diabła za skórą. Co i rusz musi coś zbroić i napsocić, co kończy się zwykle tęgim laniem. Chłopczyk jednak przyzwyczajony jest do twardych reguł życia. „W naszej rodzinie każde starsze dziecko zajmowało się młodszym. Jandira opiekowała się Glórią, a wcześniej jeszcze jedną siostrą, którą oddano na wychowanie na północ Brazylii. Antônio był jej pupilkiem. Aż do niedawna zajmowała się mną Lalá. Chyba nawet mnie lubiła, potem jednak znudziłem się jej, a może zakochała się w swoim chłopaku, który był elegancikiem, takim jak chłopcy z piosenki: miał szerokie spodnie i króciutką kurtkę. (...) Dwoje młodszych dzieci umarło w dzieciństwie, a ja je tylko znałem ze słyszenia. Wyglądały jak małe Indianiątka ze szczepu Pinagé. Bardzo ciemni, o czarnych prostych włosach. Z tego powodu dziewczynkę nazwano Aracy, a chłopca Jurandyr. Następny był mój braciszek Luís. Najpierw zajmowała się nim Glória, a potem i ja”.

Chłopczyk dorabia na różne sposoby: pracuje jako pucybut na ulicach Bangu, zatrudnia się jako pomocnik sprzedawcy śpiewników (zawierających dość śmiałe obyczajowo przyśpiewki) i poznaje smak życia ulicy.

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Kultura; s. 78
Reklama