W jednym z odcinków „Czterdziestolatka” Karwowski, skierowany na szkolenie wojskowe, prowadził regularny oddział wojska do operetki, oczywiście w ramach wychowania kulturalno-oświatowego. Zanim żołnierze zajęli miejsca na widowni, inżynier, wczuwając się w rolę oficera rezerwy, rzucił kategoryczny rozkaz: „Tylko mi się nie śmiać!”. Niewykluczone, że dla śmiejących się nie na rozkaz były przewidziane kary. Żołnierzowi w każdej życiowej sytuacji przysługiwała bowiem jedynie marsowa mina.
Jak zapewne starsi czytelnicy pamiętają, bardzo poważny ton obowiązywał na dorocznym festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu, gdzie nawet konferansjerzy zakładali kompletne umundurowanie wraz z odznaczeniami. Imprezę opanowali wyspecjalizowani wykonawcy oraz autorzy tekstów, którzy doskonale wiedzieli, jakie metafory podobają się najbardziej generałom z LWP. W piosenkach tych pełno było czerwonych kwiatów zrywanych na poligonach, wspomnień bitew prowadzonych w słusznej sprawie (od Cedyni poczynając) oraz zapewnień, że ludowego państwa będziemy bronić jak niepodległości. Słuchacze kiwali się i nie ukrywali wzruszenia.
"Naprzód broń!