Film

Powrót do korzeni

Recenzja filmu: "Misja kadrowego", reż. Eran Riklis

Przed utratą dobrego imienia pewną firmę ratuje jej kadrowy (Mark Ivanir, na zdj.), który odstawia trumnę do rodzinnej wioski zamordowanej Przed utratą dobrego imienia pewną firmę ratuje jej kadrowy (Mark Ivanir, na zdj.), który odstawia trumnę do rodzinnej wioski zamordowanej materiały prasowe
Wyprawa rozklekotanym busikiem w głąb wynędzniałego kraju.

Głównym tematem izraelskiej tragikomedii „Misja kadrowego” Erana Riklisa jest poczucie winy. Nie Żydów wobec biednych, prześladowanych Palestyńczyków, tylko Izraelczyków wobec imigrantów z Europy Wschodniej, którzy szukają w Tel Awiwie pracy, możliwości lepszego życia, namiastki normalności. Młoda Rumunka zatrudniona w renomowanej piekarni swój sen o raju kończy w trumnie – jako przypadkowa ofiara zamachu terrorystycznego. Gdyby nie sensacyjny artykuł w wysokonakładowym dzienniku, ujawniający niegodne traktowanie kobiety przez pracodawcę, skończyłoby się na cichym pogrzebie, a tak trzeba wypłacić odszkodowanie, odnaleźć krewnych. Przed utratą dobrego imienia ratuje firmę jej kadrowy (Mark Ivanir), który w asyście dziennikarza odstawia trumnę do rodzinnej wioski zamordowanej.

Jeśli są w tym smutnym filmie jakieś elementy komediowe, to właśnie zdarzają się one w trakcie owej podróży. Wyprawa rozklekotanym busikiem w głąb wynędzniałego kraju staje się groteskowym opisem wydziedziczenia, ludzkiej podłości i budzenia się resztek sumienia. W sumie nic wielkiego, ale jako przykład połączenia kina moralnego niepokoju oraz kina drogi broni się znakomicie.

Misja kadrowego, reż. Eran Riklis, prod. Francja, Izrael, Niemcy, 103 min

Polityka 32.2011 (2819) z dnia 02.08.2011; Afisz. Premiery; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Powrót do korzeni"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Życie seksualne polskich księży. Michałowe z plebanii odchodzą, wchodzą tinderowe

Młodzi księża są bardziej aspołeczni, stałe związki to dla nich wyjście ze strefy komfortu. Szukają relacji na portalach społecznościowych. Przelotnych, bez zobowiązań – mówi Artur Nowak, autor reportaży „Plebania” i „Zakrystia”.

Joanna Podgórska
16.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną