Nakręcony w ekspresowym tempie (10 dni) nowy film Wima Wendersa czaruje technologią 3D, lecz udanym dziełem mistrza nie jest. W warstwie realistycznej „Piękne dni” sięgają po mocno wyeksploatowaną konwencję opowieści o samotnym, zamkniętym w czterech ścianach, pisarzu, pochłoniętym tworzeniem ambitnego dzieła. Jak się okazuje, chodzi o esencjonalną, ponadczasową rozprawę na temat różnych strategii oswajania miłości, samotności, niespełnienia i, najogólniej mówiąc, przemijania, z odwiecznym pytaniem, co po nas zostaje. Bezimienni, dojrzali bohaterowie, grani przez Redę Kateba i Sophię Seminę, są emanacją wyobraźni autora/reżysera, który komentuje ich wynurzenia słowami i nastrojem wysłuchiwanych w międzyczasie nostalgicznych piosenek (jedną z nich osobiście wykonuje Nick Cave).
Piękne dni (Les beaux jours d’Aranjuez), reż. Wim Wenders, prod. Francja, Niemcy, 97 min