Amerykański horror science fiction, bardzo intrygujący i zaskakujący. Łączy lovecraftowskie motywy ludzi sparaliżowanych obecnością potężnych, obcych potworów, z nawiązaniami do technik wykorzystywanych w sektach, by pozbawić ich wyznawców możliwości odróżnienia rzeczywistej sytuacji od groźnych manipulacji. A także z luźno prowadzonymi rozważaniami o wolnej woli i możliwości wyrwania się w dorosłym życiu z powtarzania ciężkich wzorców przekazanych dzieciom przez ich opiekunów.
To już dużo jak na niskobudżetowy film o potworach, zwłaszcza zbudowany na tak kiczowatej przesłance: dwaj bracia, Aaron i Justin (w tej roli reżyserzy, operatorzy, scenarzyści Aaron Moorhead i Justin Benson), zostali osieroceni w wypadku samochodowym i wychowani w niebezpiecznym kulcie, w którym centralną funkcję pełni wiara w UFO. Udało im się wyswobodzić, jednak wracają zwabieni przysłaną po latach kasetą wideo z zaproszeniem, by dołączyli do „wniebowstąpienia”. Tu Moorhead i Benson koncentrują się na podkręcaniu katastroficznej strony wizualnej. Ważna staje się symbolika koła: czarne ptaki formują tu koliste kręgi na niebie i ludzie też zbierają się przy owalnym, kamiennym palenisku. Goniąc za tymi symbolami, twórcy gubią niestety możliwość zamknięcia tej opowieści w bardziej spójny i konkretny sposób.
Endless, reż. Aaron Moorhead, Justin Benson, prod. USA, 111 min