To pierwszy serial w karierze szwedzkiego filmowca, autora takich hitów kina niezależnego, jak „Fucking Åmål”, „Together” czy „We Are the Best”, i zarazem pierwsza skandynawska produkcja HBO. Sam Moodysson zapowiadał „połączenie komedii i Dostojewskiego: tak zabawne, jak to tylko możliwe, i tak poważne, jak tylko się da”. A bardziej konkretnie – „Gösta” to 10 półgodzinnych odcinków, których głównym i tytułowym bohaterem jest 28-letni psycholog dziecięcy, który przeprowadza się ze Sztokholmu na prowincję i rozpoczyna swoją pierwszą pracę w ośrodku pomocy młodym ludziom. Każdy kontakt z rzeczywistością: ze sfrustrowanymi, psychicznie niestabilnymi najbliższymi, z biurokracją i swoistym szaleństwem w pracy, przemocą w miasteczku, przerażonymi światem dziećmi i nastolatkami – wystawia na próbę niezmierzone wydawałoby się pokłady łagodności, dobroci i optymizmu Gösty (Vilhelm Blomgren, na fot. w środku). Moodysson na swój pełen delikatności, subtelny sposób gra z gatunkiem najbardziej kojarzonym ze Skandynawią – nordic noir, pokazującym ciemną, zbrodniczą twarz Północy. Nie ma tu – jak na razie, widziałam połowę serialu – opowieści o strasznych zbrodniach, jest historia o kolejnych przekroczeniach, o wykorzystywaniu czyjejś dobroci, o dobrych intencjach, które nie zawsze przynoszą równie dobre skutki. Jak być dobrym człowiekiem w XXI w., nie stając się przy tym ofiarą? Czy Jezus miałby dziś z nami jakieś szanse?
Gösta, scen. i reż. Lukas Moodysson, HBO i HBO GO, 10 odcinków