Najgorszym prezentem dla filmowców może się okazać życie będące tzw. gotowym scenariuszem. Tomasz Chada, tragicznie zmarły w zeszłym roku (w niejasnych okolicznościach) raper, był polskim wcieleniem gangsta rapera – „prawdziwym”, ulicznym, z problemami narkotykowymi, sprawami o kradzieże, pobicie i odsiadkami na koncie, ale też dużą sławą, nie bez związku z tym stylem życia. Problem z wyciągnięciem z takiego życiorysu większego sensu. Sprawnie zrealizowany „Proceder” szuka go długo, bardzo długo, na koniec zostawiając nas z klamrą scenariuszową robiącą z Chady (Piotr Witkowski) ofiarę systemu. Trudno jednak uwierzyć w doszyty grubą nicią wątek społeczny, w którym autorzy kreślą złą sytuację Polski po kapitalistycznej transformacji („Gorzej niż za szabrowników w 1945 r., tamci przynajmniej gruntu nie zabierali”), szukając w niej usprawiedliwienia dla działań przestępczych – z bajkową, jak z Robin Hooda, opowieścią o kradzieży futra w szatni wywyższającej się klasowo urzędniczce, w której złodziej stanie się ofiarą. Śmieszy za to scena z książkami Stiglitza i Piketty’ego jako więzienną kontrabandą.
Proceder, reż. Michał Węgrzyn, prod. Polska 2019, 137 min