Lekcja cierpliwości
Recenzja serialu: „Rozmowy z przyjaciółmi”, reż. Lenny Abrahamson, Leanne Welham
„Normalni ludzie”, druga powieść Sally Rooney – świeży i na swój sposób urzekający portret dojrzewania pary irlandzkich milenialsów – okazała się wydawniczym sukcesem, a zaraz potem w jego ślady poszła serialowa adaptacja, z mistrzowskimi kreacjami debiutantów Daisy Edgar-Jones i Paula Mescala. Nazwisko Rooney stało się gorące, telewizja sięgnęła więc po jej debiutancką prozę. Jednak „Rozmowy z przyjaciółmi” przypominają wypróbowywanie pomysłów, które pełne rozwinięcie znajdą w drugiej książce. Do tego – oceniając po pięciu odcinkach – twórcy, zamiast próbować wydobyć to, co w tej powieści oryginalne, jak relacje bohaterek, postawili na to, co znane.
Dlatego „Rozmowy z przyjaciółmi”, choć mają dobre momenty, to gorsza wersja serialu „Normalni ludzie”: z romansem, którego tu nie udało się wydźwignąć ze schematu, wakacjami w posiadłości nad morzem (tym razem Chorwacja zamiast Włoch) i niewykorzystanym drugim planem. W centrum mamy introwertyczną Frances, studentkę i poetkę (debiutująca Alison Oliver), która rozpoczyna romans z równie introwertycznym Nickiem (irytujący Joe Alwyn), trzydziestoparoletnim wypalonym aktorem i przystojnym mężem swojej żony (Jemima Kirke), modnej pisarki, gwiazdy eseistyki. Jest jeszcze Bobbi (Sasha Lane), dawna dziewczyna, obecnie przyjaciółka Frances, zapatrzona z kolei w żonę Nicka. Kamera z godną pozazdroszczenia cierpliwością śledzi te wszystkie wymiany spojrzeń, pocałunków, chwile zwierzeń, ból, strach, rozczarowanie, wyrzuty sumienia.
Rozmowy z przyjaciółmi (Conversations with Friends), reż. Lenny Abrahamson, Leanne Welham, 12 odc., HBO Max, prem. 3 czerwca