Ktoś musiał zrobić doniesienie na Reality W., bo mimo że nic złego nie popełniła, pewnego ranka przyszli do niej agenci FBI. Tak przynajmniej może wydawać się na pierwszy rzut oka – tyle że w przeciwieństwie do Józefa K. tytułowa bohaterka ma sekrety, które ukrywa przed władzami, a stawka, o jaką toczy się gra, jest odsłaniana sukcesywnie z każdą minutą filmu. Sprawa Reality Winner była w swoim czasie głośna (przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych), lecz przed seansem lepiej nie przypominać sobie szczegółów. Reżyserka Tina Satter – która przenosi na ekran własny dramat sceniczny – skupia się na kluczowym momencie, gdy do młodej tłumaczki pracującej dla organizacji zaangażowanych w wojnę w Afganistanie puka FBI z nakazem przeszukania i oskarżeniem o upublicznienie tajnych dokumentów. Niespełna półtorej godziny intensywnego dialogu (będącego wierną adaptacją nagrań zarejestrowanych przez agentów federalnych) trzyma nieustannie w napięciu, choć na ekranie przez większość czasu niemal nic się nie dzieje, a wszystko rozgrywa się podczas wymiany zdań między trojgiem bohaterów.
Reality, reż. Tina Satter, prod. USA, 82 min