Czekając na Godzillę
Recenzja serialu: „Monarch: dziedzictwo potworów”, scen. Chris Black, Matt Fraction
Amerykanie na różne sposoby próbowali zmierzyć się z „Godzillą” i popularnością kaiju – olbrzymich potworów z japońskiego studia Toho. Udało się wreszcie w 2014 r., a film Garetha Edwardsa dał początek zgrabnie rozwijającej się franczyzie, znanej jako MonsterVerse. Nowy serial jest zresztą bezpośrednią kontynuacją tamtego przeboju (choć nawiązuje także do filmu „Kong: Wyspa czaszki”). Akcja toczy się w dwóch planach czasowych: w 2015 r., po ataku Godzilli na San Francisco, dwoje młodych ludzi bada rolę, jaką odegrał ich zaginiony ojciec w rozwoju korporacji Monarch, zaś na początku lat 50. amerykański oficer Lee Shaw (w starszej wersji grany przez Kurta Russella, w młodszej – przez jego syna Wyatta) na zlecenie tejże organizacji śledzi aktywność kaiju z pomocą pary ambitnych naukowców. „Monarch” w przeciwieństwie do kinowych produkcji nie skupia się wyłącznie na pokazywaniu potworów, choć tych nie brakuje.
Monarch: dziedzictwo potworów, twórcy serii: Chris Black, Matt Fraction, 10 odc., Apple TV+