Film

Tajne przez poufne

Recenzja serialu: „Agencja”, scen. Jez i John-Henry Butterworth

„Agencja”, scen. Jez i John-Henry Butterworth „Agencja”, scen. Jez i John-Henry Butterworth SkyShowtime
Serial wydaje się wyprany z emocji, a bohaterowie są jednowymiarowi.

Kolejne sezony „Kulawych koni” i „Nocnego agenta”, „Dzień szakala”, „Black Doves”, „Zwerbowany”, nasz „Przesmyk” – to tylko kilka nowych tytułów z wciąż wydłużającej się listy seriali szpiegowskich. „Agencja”, amerykańska adaptacja francuskiego przeboju „Le Bureau des Légendes”, chce się wyróżnić na tle konkurencji modnym dziś podejściem psychologicznym. W centrum akcji są tu agenci i psychiczne koszty pracy pod fałszywą tożsamością, z poczuciem, że nikomu nie można zaufać i wszystko jest tajne przez poufne. Martian (Michael Fassbender) po sześciu latach pracy pod przykrywką w Sudanie zostaje nagle i bez wyjaśnienia odwołany do centrali CIA w deszczowym Londynie. Tam przechodzi brutalny proces „dekompresji”: niszczenie tamtej tożsamości, inwigilacja ze strony własnej agencji, trudne próby odbudowy relacji rodzinnych.

Agencja (The Agency), twórcy serii: Jez i John-Henry Butterworth, 10 odc., SkyShowtime

Polityka 7.2025 (3502) z dnia 11.02.2025; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Tajne przez poufne"
Reklama