Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Rok 1612

"Rok 1612", reż. Władimir Chotinienko

Polacy są okrutni. Grabią, mordują oraz usiłują gwałcić.

O filmie pisano u nas dużo z okazji rosyjskiej premiery; autorzy relacji zwracali jednak uwagę głównie na ideową wymowę dzieła opowiadającego o wypędzeniu Polaków z Kremla. Teraz „Rok 1612” wchodzi na nasze ekrany i możemy przekonać się naocznie, że przesłanie polityczne jest tu wprawdzie doskonale widoczne (po okresie tzw. smuty w Rosji zawsze nadchodzi czas prawowitych carów), lecz przede wszystkim oglądamy imponujący spektakl. Jeżeli zatem nienazwanym bohaterem filmu miał być Putin, to byłby to Putin w płaszczu i ze szpadą. Superprodukcja, zrealizowana na zamówienie Kremla, kosztowała 12 mln dol. i pieniądze zostały uczciwie wydane. Bitwy, pościgi i pojedynki – wszystko jest tu na poziomie dobrego kina przygodowego.

Dlaczego zatem „Rok 1612” nieco rozczarowuje? Reżyser Władimir Chotinienko najwyraźniej miał kłopoty z konwencją filmu. Mamy bowiem na ekranie nie tylko epicką opowieść historyczną, ubarwioną romansem w stylu Sienkiewicza (Rosjanin i Polak kochają tę samą dziewczynę), ale dodatkowo jeszcze ozdobniki rodem z kina fantasy, jak np. jednorożca pojawiającego się czasami bez żadnego uzasadnienia, pomijając, że jest piękny. Albo świętego starca, który niczym Szymon Słupnik spogląda z góry na bieg wypadków. Niektóre zwroty akcji wypadają niezbyt przekonująco (np. rosyjski plebejusz przebierający się za Hiszpana). Wszystko zmierza jednak do oczekiwanego happy endu, w którym rozlegnie się radosny okrzyk: „Ludzie! Smuta się skończyła!”. Co jednak z Polakami, którzy wybrali się pod Moskwę? Nie da się ukryć, są okrutni, grabią, mordują, usiłują gwałcić, ale nie tylko oni jedni czynią zło w tych okrutnych czasach. Widać natomiast, że reżyser zafascynowany jest polską husarią, która wspaniale prezentuje się w kadrze. Nic dziwnego, że dzieci na widok uskrzydlonego oddziału wołają: „Angieły, angieły!”.

Bardzo dobry jest nasz Michał Żebrowski, który w niczym nie przypomina mdłego Skrzetuskiego z „Ogniem i mieczem”. Grany przez niego hetman to postać niemal szekspirowska: jest bezwzględny, żądny władzy, jednocześnie rozdarty wewnętrznie. Wiezie do Moskwy księżniczkę, córkę Borysa Godunowa, dzięki której chce zdobyć tron, lecz po drodze zakochuje się w swej ofierze. Ale film jest rosyjski, więc z góry można przewidzieć, jaki los czeka Żebrowskiego w finale. 

 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną