Książki

Erotyzm partnerski

Recenzja książki: Grażyna Plebanek, "Nielegalne związki"

Banalny scenariusz nabiera u Plebanek temperatury, nie tylko erotycznej.

Bruksela, świat międzynarodowych urzędników, kariery, sztywne przyjęcia. W „Nielegalnych związkach” Grażyny Plebanek ten świat, podobnie jak to miasto, nie ma w sobie urzędniczej nudy, przeciwnie – kipi seksem. Tutaj ludzie patrzą na siebie, jakby byli na plaży. Od dawna nie mieliśmy w Polsce dobrej powieści erotycznej. Problemem bywał choćby język – albo medyczno-wulgarny, albo pełen dziwacznych zdrobnień, u Plebanek jest on naturalny i literacko wiarygodny. Ma to z pewnością związek z wielojęzycznością świata, który opisuje.

Kochankowie w intymnych momentach mówią do siebie po polsku, czesku, francusku i szwedzku. Bruksela to „wielki gar z językami”, gdzie wagina jest rodzaju męskiego, a członek – żeńskiego. Wcześniej w „Dziewczynach z Portofino” czy „Przystupie” Plebanek pisała o kobietach, tym razem jej bohaterem jest mężczyzna – Jonathan, który osiadł z rodziną w Brukseli. Pisze bajki i prowadzi kurs kreatywnego pisania, podczas gdy jego żona Megi jest prawnikiem i robi karierę. Oboje należą do pierwszego pokolenia Polaków, którzy czują się wszędzie na świecie u siebie. Jonathan spotyka Andreę, dziennikarkę o czeskich korzeniach. I tak zaczyna się jego życie pomiędzy kochanką i domem: żoną i dziećmi.

Banalny scenariusz nabiera u Plebanek temperatury, nie tylko erotycznej. „Nielegalne związki” są bowiem również powieścią o nowej tożsamości kobiety i mężczyzny. Nowej, bo dzisiaj role obu płci nie są raz na zawsze określone i dlatego ciągle trzeba wybierać. To nie tylko dylemat Jonathana, ale i Megi, która paradoksalnie dobrze rozumie męża.

Polityka 15.2010 (2751) z dnia 10.04.2010; Kultura; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Erotyzm partnerski"
Reklama