Zabawy z filozofią
Recenzja książki: John Allen Paulos, "Myślę, więc się śmieję"
Czy można napisać książkę filozoficzną złożoną jedynie z żartów? Taki pomysł podsunął Johnowi Allenowi Paulosowi jeden z najwybitniejszych umysłów wieku XX, Ludwig Wittgenstein. Z kolei Blaise Pascal w słynnych „Myślach” pisał, iż „drwić sobie z filozofii znaczy naprawdę filozofować”. Dlatego też w książce amerykańskiego naukowca główne role odgrywają Bertrand Russell, Groucho Marx i Lewis Carroll. Dowiemy się tutaj m.in. co łączy autora „Alicji w krainie czarów” z Ludwigiem Wittgensteinem i dlaczego Woody Allen bliski jest Sørenowi Kierkegaardowi.
Od logiki matematycznej, z której Paulos się doktoryzował, blisko do filozofii analitycznej, której w znacznej mierze książka „Myślę, więc się śmieję” jest poświęcona. Można traktować ją wręcz jako kurs praktycznego wykorzystania rachunku prawdopodobieństwa i podstaw logiki, kurs – dodajmy – zdecydowanie ciekawszy od akademickich podręczników. Choć autor nie stroni od niuansów, trudnych zagadnień i analizy formalnej, to książka jest dość przystępna. Właściwie wszystkie rozważane przez Paulosa zagadnienia dotyczą języka: błędnych wnioskowań, paradoksów, teoretycznie poprawnych – przynajmniej wedle zasad logiki – sformułowań, które okazują się fałszywe w zderzeniu z rzeczywistością empiryczną, co dowodzi tego, iż nie należy łączyć prawdy i zdrowego rozsądku z wnioskowaniami opartymi na naukach formalnych (tj. logiką, matematyką).
Zdarzają się tu słabsze fragmenty i niezbyt zabawne dowcipy, ale trudno jest napisać książkę, która byłaby śmieszna od pierwszej do ostatniej strony. Więcej tu zresztą filozoficznych zagadek, łamigłówek i paradoksów niż samych żartów. Dowiemy się m.in., że zdaniem Hegla filozofia dowiodła, iż planet jest siedem i ani jednej więcej być nie może.