Wiem już, że muszę długo, cierpliwie i rozsądnie żyć, a to jest bardzo pocieszające. Pocieszenie występuje tu w funkcji motywacji pozytywnej.
30 lat, co to znaczy? Dokładnie tyle minęło od ukazania się najważniejszej płyty polskiej muzyki, czyli „czarnej” Brygady Kryzys. Z tej okazji grupa znowu koncertuje. Kiedy pisałem swoje pierwsze wiersze, ukazała się druga płyta Brygady Kryzys „Cosmopolis”. To był początek lat 90. Tych wierszy dziś nie mogę raczej czytać, są li tylko dokumentem czasu utraconego, a płytę młócę permanentnie. Ba, z wielką uwagą staram się śledzić poczynania Roberta Brylewskiego i Tomka Lipińskiego, a każde ich nowe wystąpienie z jakimś projektem muzycznym przyjmuję z ufnością dziecka, po prostu podoba mi się wszystko. Nawet nie staram się dociekać, dlaczego mi się podoba. Po prostu pewien rodzaj gitarowych wibracji działa na mnie niczym proustowska magdalenka i błyskawicznie teleportuję się z powrotem „w świat”. Jaki świat, wypadałoby zapytać? Były.
Przeszłość jako jedyny, twardy fundament sytuacji obecnej. Wielce problematyczna teza. Zwłaszcza dla kogoś, kto jednak posiada nikłą wiarę w postęp. Oczywiście postęp, w moim rozumieniu, ogranicza się do robaczkowych ruchów własnej wiedzy bazującej głównie na zawsze relatywnym doświadczeniu i lekturowej wybiórczości. Sęk w tym, że z czasem przybywa wiedzy maleje natomiast radość jej zdobywania. Wszystko prawdopodobnie sprowadza się do zakresu wrażliwości, który określa jakość naszych duchowych (w tym muzycznych) przygód.
„To, co wiem, mając lat sześćdziesiąt, wiedziałem już jako dwudziestolatek. Czterdzieści lat długiego, mozolnego, niepotrzebnego weryfikowania.