Papierosy beznikotynowe Morwitan i „Radion sam pierze” to już były szczyty umiejętności ówczesnych copywriterów. Morwitan zresztą po prostu bił rekordy wysublimowania, ponieważ jego reklamy to były całe tanga wydawane na płytach Syrena Elektro. I kiedyś, kto wie, czy nie w POLITYCE, trafiłem na przedwojenną reklamę pasty do zębów z udziałem bohatera tego felietonu Eugeniusza Bodo. Reklama była straszna. Tubka pasty metalowa. Hasło, jak to wtedy, mało wyrafinowane: coś jak „myjcie zęby pastą radioaktywną”. Dlaczego akurat radioaktywną, trudno dziś już stwierdzić, ale przyznacie Państwo, że nie kojarzy się to dobrze. W każdym razie pasta radioaktywna najwyraźniej działała. Świadczyło o tym zdjęcie reklamującego ją aktora. Sztuczne. Wyszczerzone. W sposób niewyszukany i nachalny eksponujące nienaturalnie białe zęby.
Bodo nie zawsze był przystojny i miał twarz podatną na głupie miny, co dobrze się sprawdzało w komediach i lekkich burleskach, w kabaretach, ale fatalnie wychodziło w reklamie pasty do zębów, tym bardziej radioaktywnej. Patrząc na tę reklamę, można było sobie pomyśleć tak: cyniczna gwiazda, cyniczna reklama, cyniczny, fałszywy uśmiech, gdzieś tam kasa w tle.
I jest drugie zdjęcie, a właściwie dwa. Po raz pierwszy zobaczyłem je w nie tak dawno wydanej przez wydawnictwo Rebis biografii Bodo pióra Ryszarda Wolańskiego „Już taki jestem zimny drań”. Natychmiast ją kupiłem, nawet nie patrząc na cenę. Biografia jest napisana niezbyt ciekawie i językiem, który nieco trąci myszką, ale są tam dwa zdjęcia więzienne Bodo, z profilu i en face. Nie poznałbym tego człowieka, gdyby mi nie powiedziano, że to tamten przedwojenny aktor.