Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Nadzy

Kawiarnia literacka

Nigdy nie byliśmy bardziej nadzy niż dziś.

Obnaża nas moda, Internet i technologia. Piersi Kate Middleton przestały być tajemnicą książęcej alkowy, odkąd ujrzały światło dzienne w kilku brukowcach. Przysłoniły aferę z odsłonięciem tajnego wyposażenia jej szwagra, księcia Harry’ego, który upiwszy się w Las Vegas, wyłożył kawę na ławę. A co jeśli i nam się coś wypsnie?

Jakoś pomiędzy aferami z biustem Kate i członkiem Harry’ego, dowiedziałam się, że wśród spamu wyskakują ostatnio maile pod hasłem: „Pogwałcono twoją prywatność, twoje zdjęcia krążą po Facebooku – NAGIE!”. Kiedy ujrzałam taki nagłówek w swojej skrzynce z wiadomościami, zaschło mi w gardle. Niby wiedziałam, że świństwo krąży po sieci, że chodzi o to, bym kliknęła w pakiecik, ściągając sobie wirusa do komputera. Ale chłodna logika nie wystarczyła, bo wyobraźnia podpowiedziała… No właśnie, co?

Krótka analiza dźgnięcia wstydu: „Jezu! Nagie?!”. Myśl druga: „Ale skąd?!”. Człowiek bywa nagi w łóżku, w łazience, są tacy, którzy krążą bez majtek po domu, takie, co nie noszą bielizny pod spódnicą. Ewentualnie plaża. Lub – najgorsze – wieczór z częściową lub całkowitą utratą świadomości, spowodowaną nadużyciem napojów wyskokowych. Z międzylądowaniem w cudzej sypialni lub toalecie dyskoteki (szerokim ruchem miotły zgarniam tu wszystkie grupy wiekowe).

Trzeci wykrzyknik: „I co teraz?!”. To pytanie jest dziś bardziej napęczniałe emocjami niż hamletowe jojczenie: „Być albo nie być”. W gruncie rzeczy dotyka tego samego problemu – byt współczesny jest po części bytem wirtualnym – truizm, wszyscy to wiemy. Kłopot w tym, że nasze organizmy nie zdążyły wyprodukować odpowiedniej wypustki, kabelka czy poręcznej wtyczki, która by ustawiła nasze emocje na odpowiednim poziomie wobec tej nowej rzeczywistości.

Polityka 41.2012 (2878) z dnia 10.10.2012; Kultura; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Nadzy"
Reklama