Książki

Taka cicha, taka czysta

Francuski piesek”, „goguś”, „laluś”, „delikatniś”, „picuś-glancuś” – komuna miała w zanadrzu wiele pogardliwych określeń zadbanego mężczyzny, nawet jeśli był hetero.

Już w powieściach dla młodzieży, które moje pokolenie roczników siedemdziesiątych czytało, nie wiedząc, że jest ostatnim czytającym pokoleniem nastolatków, pojawiały się wyraźne sygnały autorskiego wartościowania. Waldemar Batura, postać z cyklu o Panu Samochodziku – po stronie sił zła, prywatny handel antykami, które powinny spocząć w muzeum, a nie wyjeżdżać z kraju, więc tenże Waldemar Batura był zastanawiająco gogusiowaty, zadbany, pachnący obszarniczą wodą kolońską, z misternie przyciętym wąsikiem, jakby żywcem wyszedł z włoskiej produkcji o mafiosach. I ten typ się powtarzał: na przykład u Bahdaja w powieści „Uwaga! Czarny parasol!” występuje właśnie Goguś – obcokrajowiec w nieskazitelnym garniturze, mówiący przez nos, który wygląda jak francuski aktor komiczny.

Wpajanie mojemu pokoleniu iście średniowiecznej pogardy dla spraw wizerunku nie kończyło się na negatywnych postaciach w powieściach. Czy zresztą takich negatywnych, skoro wszyscy pewnie chętnie się z nimi identyfikowali? Wszyscy bohaterowie wzorcowi, tacy jak Pan Samochodzik, mieli swój wygląd w głębokiej pogardzie. Szkoła fundowała nam kolejną porcję nauk komunistycznego PR: nauczycielki mówiły: „to dobra dziewczyna, skromna, cicha myszka, posłuszna, nie pyskuje”. Oto idealny materiał do formowania. Szara mysz.

Rzecz w tym, że potem nagle czasy się zmieniły i szare myszy musiały założyć swoje firmy, reklamować się na lewo i prawo, chwalić, być silniejsze, bardziej pyskate, bardziej przebojowe od innych. Więc ginęły. I tu wypływały na swoich podniszczonych łódeczkach te dwójkowe uczennice, te pyskate, palące papierosy za kotłownią, te mające w dupie wszystkie świętości, najgorszą notę z zachowania. One rozpychały się i panoszyły na nowym, kapitalistycznym rynku, podczas gdy kolekcjonerki wzorowego zachowania i czerwonych pasków nikły gdzieś i na spotkaniu klasowym po 30 latach okazują się teraz cichymi, przykładnymi żonami.

Polityka 50.2013 (2937) z dnia 10.12.2013; Kultura; s. 103
Reklama