Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Kraść hniłki

Recenzja książki: Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, „Nie dam ci siebie w żadnej postaci”

materiały prasowe
Dobrze być zwodzonym i wyprowadzanym przez Dyckiego na manowce.

Tkaczyszyn-Dycki kolejne książki poetyckie zaplata jak dobierany warkocz, do znanych motywów dodaje coraz to inny. Czytamy więc jego nową, znakomitą książkę „Nie dam ci siebie w żadnej postaci”, ulegając wrażeniu, że znamy te wątki – tymczasem tu cały czas pojawiają się rzeczy niespodziewane. Historia rodzinna i trauma najmocniej pojawiła się w książce „Imię i znamię” w 2011 r., a tutaj schodzimy do piwniczki, z której ciotka z UPA wyszła bez oka, bo tak ją urządzili kuzyni z AK. Historia rodzinna jest historią walki bratobójczej, historią języka i ojczyzny (kilkakrotnie tutaj Dycki mierzy się z tym słowem, wypróbowuje je). Ale jego głównym tematem jest sama poezja, w której nie da się uciec od rodzinnej przeszłości, a nawet więcej – bez tej historii i bez choroby nie byłoby poezji. Nie można się uwolnić, nie można jej też zmienić.

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Nie dam ci siebie w żadnej postaci, Wydawnictwo Lokator, Kraków 2016, s. 55

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 27.2016 (3066) z dnia 28.06.2016; Afisz. Premiery; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Kraść hniłki"
Reklama