Pisz sucho i rzadko
Recenzja książki: Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz, „Najlepiej w życiu ma twój kot. Listy”
„Przyzwyczaiłem się już do Twojej »sprawdzalnej« obecności w moim życiu. Pisz więc dużo, a raczej często, żebym przynajmniej w ten papierowy sposób mógł wiedzieć o Twoim istnieniu” – pisze Kornel Filipowicz do Szymborskiej. „Kocham Cię, ale się tym nie przejmuj, ani nie licz się z tym specjalnie. (…) Napisz mi, co robisz, albo jeśli wolisz pisz sucho i rzadko. (…) Całuję z zachowaniem zasad higieny” – odpowiada Szymborska w innym liście. Poznali się w latach 40., ale ta korespondencja miłosna rozpoczyna się dopiero w 1967 r. Pisali do siebie bardzo dużo, czasem codziennie, bo dużo byli osobno – pół roku spędziła Szymborska w sanatorium. Pisali do siebie z wyjazdów, biwaków (osobnym tematem są ryby, największa pasja Filipowicza). „Osoba, z którą pan się zadajesz, to nawet nie wie, gdzie ryba ma głowę, a gdzie ogon. Zastanóf się pan czy taka znajomość nie kompromituje uczciwego rybaka” – taki anonim wysyła Szymborska na początku ich znajomości. Listy powstają pomiędzy spotkaniami, telefonami, które pozostawiają niedosyt obecności (telefonowanie z budki). W listach odbija się codzienność – w stanie wojennym Szymborska wkłada do listu kartki żywnościowe, są i ceny na Kleparzu, i opowieści o głodnej kotce, która z braku ryb nie chce jeść grysiku. Z czasem kartki zamieniają się w wyklejanki, zresztą przez te wszystkie czasy oboje nie tracą humoru. Poza ogromną czułością i humorem to jest również korespondencja dwu wspaniałych pisarzy, którzy lubią zabawy literackie, Szymborska pisze jako hrabina Lanckorońska, a Filipowicz odpowiada jako pan Tulczyński, pojawia się też służąca Rózia zakochana w Filipowiczu, mamy więc na raz kilka korespondencji miłosnych z różnych czasów i sfer. Czyta się te listy ze wzruszeniem i z poczuciem obcowania z pięknymi ludźmi. Działają jak odtrutka na złe czasy.
Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz, Najlepiej w życiu ma twój kot. Listy, Znak, Kraków 2016, s. 444