Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Siła bezsilnych

Recenzja książki: Stephen King, „Instytut”

materiały prasowe
King, jak to ma ostatnio w zwyczaju, wyprowadza przy okazji parę ciosów wymierzonych bezpośrednio w Donalda Trumpa, ale jego książka jest przede wszystkim metaforą wadliwego systemu.

Powieść „Instytut” zaczyna się niczym książki Lee Childa o Jacku Reacherze: Tim, były gliniarz, pragnący odciąć się od przeszłości, przyjeżdża do małego miasteczka na Południu, znajduje pracę jako nocny stróż i… na długi czas tracimy go z oczu – wraca dopiero w emocjonującym finale. King tymczasem przenosi akcję do tajnego zakładu, w którym przetrzymywane są dzieci obdarzone zdolnościami parapsychicznymi. Placówka wykorzystuje małoletnich więźniów rzekomo do utrzymania kruchej równowagi w świecie. Wśród dzieci znalazł się Luke, ponadprzeciętnie inteligentny telekinetyk. 

Stephen King, Instytut, przeł. Rafał Lisowski, Albatros, Warszawa 2019, s. 672

Polityka 39.2019 (3229) z dnia 24.09.2019; Afisz. Premiery; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Siła bezsilnych"
Reklama