Zaczyna się mocniej niż u Hitchcocka: od domniemanego końca świata, widzianego oczami trzech drugoplanowych postaci: tech-króli (jak w tekście dla POLITYKI 5 Łukasz Wójcik nazwał oligarchów z Doliny Krzemowej), będących fikcyjnymi odpowiednikami Zuckerberga, Bezosa i Cooka. W obliczu zagłady ruszają do przygotowanych zawczasu schronów, nie oglądając się na „plebs”. Czy tylko bogactwo może zapewnić przetrwanie? – pyta, zdawałoby się retorycznie, Naomi Alderman. Lecz jednocześnie wraz z główną bohaterką „Przyszłości”, Lai Zhen, popularną dziennikarką technologiczną, szuka w mrocznych czasach nadziei: „Algorytmy nie mogą wszystkiego. Ale jeśli potrafią nas podzielić, rozzłościć i wzbudzać w nas nienawiść, na pewno potrafią też zrobić coś odwrotnego”.
Naomi Alderman, Przyszłość, przeł. Małgorzata Glasenapp, Marginesy, Warszawa 2025, s. 416