Książki

Jutro, które nadeszło

Recenzja książki: Naomi Alderman, „Przyszłość”

materiały prasowe
Alderman wrzuca do swojej powieści wiele wątków – jest tu i zagrożenie płynące z nadużywania AI, i fanatyczne sekciarstwo oraz szpiegostwo przemysłowe.

Zaczyna się mocniej niż u Hitchcocka: od domniemanego końca świata, widzianego oczami trzech drugoplanowych postaci: tech-króli (jak w tekście dla POLITYKI 5 Łukasz Wójcik nazwał oligarchów z Doliny Krzemowej), będących fikcyjnymi odpowiednikami Zuckerberga, Bezosa i Cooka. W obliczu zagłady ruszają do przygotowanych zawczasu schronów, nie oglądając się na „plebs”. Czy tylko bogactwo może zapewnić przetrwanie? – pyta, zdawałoby się retorycznie, Naomi Alderman. Lecz jednocześnie wraz z główną bohaterką „Przyszłości”, Lai Zhen, popularną dziennikarką technologiczną, szuka w mrocznych czasach nadziei: „Algorytmy nie mogą wszystkiego. Ale jeśli potrafią nas podzielić, rozzłościć i wzbudzać w nas nienawiść, na pewno potrafią też zrobić coś odwrotnego”.

Naomi Alderman, Przyszłość, przeł. Małgorzata Glasenapp, Marginesy, Warszawa 2025, s. 416

Polityka 6.2025 (3501) z dnia 04.02.2025; Afisz. Premiery; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Jutro, które nadeszło"
Reklama