Hilary Mantel panuje nad opowieścią i szanuje czytelnika, na tym polega jej warsztat i kunszt. Ale najtrudniej mówić o sobie. Na tle historycznych tomiszczy jej pióra „Duchy zostają” to skondensowane wyimki z życiorysu, a mimo to rzecz wielowątkowa. Oszczędna, staranna, a zarazem przesiąknięta emocjami. Taka jest moc wspomnień, zwłaszcza wczesnych: zachowują się kontury i wrażenia zmysłowe, dawne incydenty przybierają gargantuiczne rozmiary. Kilkuletnia Hilary była zapatrzona w dziadka, szybciej opanowała instrukcję obsługi karabinu maszynowego (był wojskowym) niż alfabet. Większe wrażenie robiły na niej opowieści o królu Arturze niż aktualne mody. Doświadczenia dojrzewania i doroślenia są równie dojmujące i uszanowane, autorka wnika z tym samym zaangażowaniem w umysł 7- i 27-latki, swobodnie meandruje w czasie.
Hilary Mantel, Duchy zostają, przeł. Martyna Tomczak, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025, s. 192