Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

My spomiędzy

Recenzja książki: Czesław Miłosz, "Rodzinna Europa"

„Rodzinna Europa” Czesława Miłosza to szkic o tożsamości Europejczyka z naszych okolic, które nie są Zachodem, ale nie są też i Wschodem.

 
SKLEP INTERNETOWY POLITYKI
 


Czy rzeczywiście istnieje pewna wspólna tożsamość regionu, który później niezbyt fortunnie zaczęto nazywać Europą Środkową? Miłosz sądził, że tak. Składa się na nią dystans wobec wielkiej historii i zarazem silna zależność od niej, a także pewne wyposażenie psychiczne, niespotykane nigdzie indziej.

Miłosz, pisząc „Rodzinną Europę(pierwsze wydanie we Francji w 1959 r.), kolejny – po wydanej w 1955 r. powieści o dzieciństwie „Dolina Issy” – zarys autobiograficzny, planował coś w rodzaju portretu zbiorowego, w którym tło stanie się ważniejsze niż postać autora, a jego własna biografia poddana uogólnieniu, odsłoni sens bycia Europejczykiem ze Wschodu. Nie da się jednak ukryć, że Miłosz pragnąc tak bardzo uogólnić własne doświadczenie nieco przesadził. Opisuje przede wszystkim doświadczenie swego pokolenia. Jako dziecko w Petersburgu zobaczył pierwszy samochód i natychmiast uległ fascynacji cudowną maszyną, która dziś trochę jednak nam spowszedniała. Widział okrucieństwa pierwszej wojny i dotarły do niego okruchy rewolucji. Potem, podczas drugiej wojny, ocalał właściwie przypadkiem, bo zginąć mógł każdy, kto wówczas żył. Wcześniej studiował na prowincjonalnym uniwersytecie, ale otrzymał tam bardzo solidne podstawy klasycznego wykształcenia (nie wszyscy mieli to szczęście, niedouczenie to w naszym rejonie dość pospolita przypadłość).

Polityka 42.2008 (2676) z dnia 18.10.2008; Kultura; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "My spomiędzy"
Reklama