Smaczna mimo tego, że zdrowa
Recenzja książki: Gordon Ramsay, "Zdrowa kuchnia"
Ten tytuł ujawnia mój stosunek do tzw. zdrowej żywności. Łagodnie mówiąc, jest on dość sceptyczny. Nie znoszę wszelkich zdrowych i cudownych diet, a stoiska ze zdrową żywnością na ogół omijam.
Z tego też powodu książkę zatytułowaną „Zdrowa kuchnia" chciałem odłożyć na bok, nie czytając. Do przewertowania grubego tomu zachęciło mnie jednak nazwisko autora, Gordona Ramsaya. Wiedziałem bowiem, że jest to jeden z najlepszych kucharzy w Europie, szef paru renomowanych restauracji (Londyn, Nowy Jork, Paryż), autor dobrze ocenianych przez profesjonalistów książek i głośnych programów telewizyjnych. Nie chciałem wierzyć, że i on będzie mi się starał wmówić, iż jeść powinienem tylko kiełki, nie używać zupełnie masła czy śmietany, systematycznie stawać na wadze, a posiłek kończyć nie serami i winem, lecz forsowną gimnastyką.
Na szczęście Gordon niczego takiego nie doradza. Już we wstępie pisze natomiast: „jestem przeciwnikiem dziwacznych diet. Wierzę jednak, że potrafię przygotować i zdrowe potrawy bez pozbawiania ich pysznego smaku, i bez wprowadzania drastycznych zmian w stylu gotowania. (...) Podstawą zdrowego odżywiania jest wybór odpowiednich produktów. Nie polega to jednak tylko na wyborze najchudszych kawałków mięsa, czy też zmniejszeniu ilości tłuszczów, które spożywamy."
Dalej Ramsay ujawnia, że nie jest wrogiem ani masła, ani śmietany w kuchni, które stosowane bez przesady podkreślają smak dań. Nie unika też wszelkich technik gotowania takich jak grillowanie, pieczenie, duszenie czy smażenie, które w „zdrowej kuchni" najczęściej są potępiane. Główną zasadą tego mistrza kuchni jest stosowanie produktów sezonowych i pochodzących z miejsc leżących nie dalej niż 150 km od restauracji.