Kiedy Mark Twain przybył do Odessy pod koniec lata 1867 roku, poczuł się tam nad wyraz swojsko. Amerykański pisarz odwiedził czarnomorski port w ramach pierwszego na świecie rejsu turystycznego po Bliskim Wschodzie, który opisał w Prostaczkach za granicą. Po dwudziestoczterogodzinnej przeprawie przez Morze Czarne na pokładzie amerykańskiego parowca Miasta Kwakrów zszedł na ląd i ujrzał kaskadę stopni: jedne z najsłynniejszych schodów na świecie, prowadzące z dzielnicy portowej do górnego miasta. Na szczycie malutka figura księcia Richelieu, jednego z pierwszych budowniczych miasta, wyciągała zapraszająco dłoń. Z tej odległości wyglądała jak przypadkowy turysta, który spogląda na rozłożony w dole port. Twain, sapiąc, wspiął się po schodach i ogarnął wzrokiem silosy zbożowe i nabrzeże.Za jego plecami, w centrum miasta, toczyła się ożywiona działalność handlowa, spedycyjna i giełdowa.
Szerokie, dobrze utrzymane ulice przecinały się pod kątem prostym. Po obu stronach bulwarów ciągnęły się rzędy niskich, dwu- albo trzypiętrowych, kamienic. Proste fasady bez ozdob, otynkowane na żółto i niebiesko, odbijały promienie słońca, które wdzierały się na ląd, odskakując od gładkiej powierzchni Morza Czarnego. Po ocienionych koronami akacji trotuarach przetaczał się gwarny tłum amatorów letnich przechadzek. Przejeżdżające powozy podrywały z jezdni chmury pyłu. „Gdziekolwiek spojrzeć – pisał Twain – wszędzie Ameryka!”.
Był to osobliwy punkt widzenia. Miasto, które odwiedził Twain, założył neapolitański najemnik, a nazwę nadała mu cesarzowa Rosji; zarządzał nim jej jednooki sekretny mąż, zbudowało go dwóch francuskich arystokratów na wygnaniu, zmodernizował hrabia po studiach w Cambridge i opiewał rosyjski kochanek jego żony. Odessa była jednym z największych miast Rosji i najważniejszych portów imperium, ale leżała bliżej Wiednia i Aten niż Moskwy i Petersburga.