Muzyka

Ad R.E.M.

Recenzja płyty: R.E.M., "Collapse Into Now"

materiały prasowe
Płyta trzyma tempo do końca świetnego „Blue” z gościnnym udziałem Patti Smith.

Przy piętnastej płycie amerykańskich R.E.M. trudno o nich pisać inaczej niż jako o klasykach. I jako tacy mają typowy problem klasyków: poszukiwanie nowej energii. Po zapaści, jaka dopadła zespół w połowie poprzedniej dekady, dostarczycielem tejże energii stał się producent Jacknife Lee. Nieźle wyszło mu swego czasu z U2, przy poprzednim albumie R.E.M. „Accelerate” też więcej naprawił, niż zepsuł, ale cudotwórcą nie jest. Bez dobrych piosenek nic nie zrobi i tu szczęśliwie trafił na falę wznoszącą Michaela Stipe’a i jego kolegów. „Collapse Into Now” przynosi jeszcze lepszy balans kompozycji mocniejszych, dynamicznych i tych bardziej wycofanych, balladowych.

Płyta trzyma tempo do końca świetnego „Blue” z gościnnym udziałem Patti Smith (są też inni goście), po drodze podsuwając kolejne pomysły na single: „Uberlin” czy „Oh My Heart”. Choć natrętnie kojarzący się właśnie z U2 utwór „Discoverer” mogliby sobie darować. Ale może nuty leżały na podłodze legendarnego berlińskiego studia Hansa, gdzie wcześniej nagrywali U2, a dziś inspiracji szukał R.E.M.

R.E.M., Collapse Into Now, Warner

Polityka 10.2011 (2797) z dnia 04.03.2011; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Ad R.E.M."
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną