Amerykańska poetka rocka potwierdza tylko status Neila Younga jako klasyka, kończąc swój nowy, 11 studyjny album jego przepiękną piosenką „After the Gold Rush”. Patti Smith pięknie się starzeje. Pod względem głosowym nie gorzej niż David Bowie, pod względem muzycznym – z klasą wycisza repertuar, wygładzając nawet te najbardziej emocjonujące fragmenty płyty (w tym wypadku – świetny „Constantine’s Dream”). Z punkiem nie ma to wiele wspólnego, czasem wpada w stylistykę eleganckiego rocka, z partiami basu przypominającymi nierzadko U2, kiedy indziej wychodzi szlachetna ballada z sekcją smyczkową. Razem z nią zmienili się bowiem wierni od lat muzycy i współautorzy piosenek – gitarzysta Lenny Kaye, basista Tony Shanahan i perkusista Jay Dee Daugherty.
Niezmiennie głębokie są za to teksty, w których Smith nawiązuje parokrotnie do literatury rosyjskiej – sam tytuł to imię psa Piłata z powieści Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. Piosenkę „This Is the Girl” poświęciła zmarłej Amy Winehouse. Płyty z całej ostatniej dekady świadczyły o niezłej formie artystki, ale ta jest wręcz punktem odniesienia w całej dyskografii.
Patti Smith, Banga, Columbia