Muzyka

Jazzuje, nawiązuje, ale nie kopiuje

Recenzja płyty: Caro Emerald, „The Shocking Miss Emerald”

materiały prasowe
Płyta pełna gustownie wymyślonych i świetnie zrobionych piosenek do tańca, słuchania i nucenia.

Holenderska wokalistka Caro Emerald trzy lata temu odniosła ogromny sukces debiutanckim albumem „Deleted Scenes from the Cutting Room Floor”. Przeboje takie jak „Back It Up” czy „A Night Like This” słychać było w stacjach radiowych całej Europy. Sceptycy, jak to sceptycy, uważali, że Caro Emerald to gwiazdka sezonu, a wypieszczona pierwsza płyta to wszystko, na co stać wokalistkę i współpracujący z nią zespół holenderskich autorów i producentów. Tymczasem Caro ani myślała o spoczywaniu na laurach i w maju pokazała swoją nową płytę, „The Shocking Miss Emerald”. Podobnie jak poprzednio znalazł się na niej zestaw melodyjnych, lekko jazzujących, tanecznych piosenek. Wszystkie bardzo pieczołowicie zaaranżowane, wystylizowane i perfekcyjnie wykonane. Całość materiału muzycznego silnie nawiązuje do okresu lat 40. i 50. minionego wieku.

Atmosfera retro absolutnie nie odbiera muzyce Caro Emerald współczesnej atrakcyjności. Niektórzy porównują jej styl do tego, co prezentowała Amy Winehouse, czyli pełne szacunku odnoszenie się do muzycznej przeszłości bez jej automatycznego kopiowania. „The Shocking Miss Emerald” to, wbrew tytułowi, płyta nie tyle szokująca, ile wielofunkcyjna. Pełna gustownie wymyślonych i świetnie zrobionych piosenek do tańca, słuchania i nucenia.

Caro Emerald, The Shocking Miss Emerald, Grandmono Records

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Jazzuje, nawiązuje, ale nie kopiuje"
Reklama