Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Z pomocą przyjaciół

Recenzja płyty: Sugaray Rayford, „Dangerous”

materiały prasowe
To bardzo solidny, stylowy debiut i atrakcyjna porcja soczystego, klasycznego bluesa.

Choć Kalifornia wielu kojarzy się z palmami, surfem, Holly­wood i, ewentualnie, Krzemową Doliną, to można tam również posłuchać dobrego bluesa. Przykładem jest luźna formacja o nazwie The Mannish Boys. To grupa czołowych muzyków Zachodniego Wybrzeża, kierowana przez wokalistę Finisa Tasby’ego. The Mannish Boys nagrywali kolejne płyty w różnych konfiguracjach personalnych, zawsze zapraszając do studia zaprzyjaźnionych muzyków na „gościnne występy”. Na wydanym w ubiegłym roku (i polecanym przeze mnie na tych łamach) albumie „Double Dynamite” jednym z zaproszonych wokalistów był urodzony w Teksasie Sugaray Rayford. Udział w tej sesji nagraniowej utorował mu najwyraźniej drogę do studia wytwórni Delta Groove, gdzie powstała pierwsza samodzielna płyta Rayforda, „Dangerous”. „Samodzielna” to może nieco za dużo powiedziane, gdyż wokalistę wspomagała spora grupa kolegów muzyków, wśród nich tak renomowani instrumentaliści jak Sugar Ray Norcia czy Kim Wilson. Repertuar płyty również nie jest autorski – Rayford jest współtwórcą zaledwie trzech spośród 14 utworów. W żadnym stopniu nie umniejsza to artystycznej wartości „Dangerous”. To bardzo solidny, stylowy debiut i atrakcyjna porcja soczystego, klasycznego bluesa.

Sugaray Rayford, Dangerous, Delta Groove

Polityka 50.2013 (2937) z dnia 10.12.2013; Afisz. Premiery; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Z pomocą przyjaciół"
Reklama