Muzyka

Inaczej – nie znaczy gorzej

Recenzja płyty: Imelda May, „Life. Love. Flesh. Blood”

materiały prasowe
Na płycie przeważają urzekające ballady.

Irlandzka gwiazda Imelda May jest artystką nieoczywistą. Ucieka od szufladkowania, a mając doskonale opanowany warsztat wokalny, może bez trudu wędrować po gatunkach muzycznych, zawsze z bardzo dobrym rezultatem. Miłośnicy talentu Imeldy May poznali ją już jako piosenkarkę łączącą jazz, rock’n’rolla, bluesa i rockabilly. Takich klimatów zapewne oczekiwali po zapowiadanej na początku tego roku nowej płycie „Life. Love. Flesh. Blood”. A tu niespodzianka. Artystka wykonuje zwrot w stronę wysokiej klasy popu. Trudno wyrokować, w jakim stopniu na tę decyzję wpłynęło nie tylko zawodowe, ale i osobiste rozstanie z gitarzystą Darrelem Highamem, ale trzeba powiedzieć, że pełniący tu rolę producenta T-Bone Burnett pokazał wokalne walory May w nowym, bardzo atrakcyjnym świetle.

Imelda May, Life. Love. Flesh. Blood, Verve

Polityka 21.2017 (3111) z dnia 23.05.2017; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Inaczej – nie znaczy gorzej"
Reklama