Teatr

W świecie histerycznego krzyku

Recenzja spektaklu: "Madame Bovary", reż. Radosław Rychcik

Rychcik zderza gry formalne z XIX-wiecznym salonem

Wyreżyserowana przez Radosława Rychcika w warszawskim Teatrze Dramatycznym adaptacja „Madame Bovary” Gustawa Flauberta jest pomyślana jako klasyczne zderzenie jednostki ze społeczeństwem. Emma Bovary (Joanna Drozda) za wszelką cenę będzie walczyć o wolność (rozumianą przez nią jako możliwość przeżywania prawdziwych namiętności), a system społeczny i jego strażnicy, samce alfa (wśród nich ksiądz, któremu permanentne onanizowanie się nie przeszkadza rozprawiać o wstrzemięźliwości), będą wciskać ją w schematy, równać do bezpiecznej średniej.

Bezkompromisowość w ściganiu wewnętrznego ideału – cecha, która jednych prowadzi na ołtarze, innych na stosy – skaże Emmę na alienację, szaleństwo, a w końcu śmierć. Zostanie złożona przez mężczyzn w ofierze dla zachowania porządku. Rychcik zderza gry formalne z XIX-wiecznym salonem – co widać w świetnie operującej skrótem myślowym scenografii (fotel-schron, w którym mąż przeczekuje wybuchy Emmy symbolizowane przez grane przez nią szalone pasaże fortepianowe), kostiumach oraz w zachowaniu postaci – z krzykiem jako główną formą ekspresji.

W tym świecie nie tylko Emma jest histeryczką, są nimi także rzekomi racjonaliści. Operującemu ironią, dystansem do postaci i formalizmem reżyserowi udało się pokazać, że w opresyjnym świecie wszyscy są przegrani. I buntowniczka Emma, i strażnicy porządku, i wszyscy ci, którzy jak mąż Emmy Karol Bovary (Piotrek Polak) chcą po prostu spokojnie żyć. I giną zmiażdżeni przez dwie napierające na siebie siły: racjonalności i emocji, porządku i chaosu. Obie będące wynikiem tego samego: ludzkiego egoizmu.

Polityka 18.2010 (2754) z dnia 01.05.2010; Kultura; s. 55
Oryginalny tytuł tekstu: "W świecie histerycznego krzyku"
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną