Marlowów – menedżerów z korporacji wysłanych w delegację do „dziczy”, i Kurtzów – bezlitosnych kapitalistów-kolonizatorów, jest w tej wariacji Pawła Demirskiego na temat „Jądra ciemności” Josepha Conrada po dwóch. Jedni przypominają o XIX-wiecznych początkach wynaturzonego już na wstępie globalizmu, drudzy pokazują jego współczesne, równie koszmarne, choć bardziej poprawne politycznie oblicze (współczesny Kurtz w wykonaniu Andrzeja Konopki przypomina Steve’a Jobsa). Nad nimi jest cyniczna Ciocia Europa (świetna Anna Kłos-Kleszczewska) – patronka kolonizacji, pod nimi kolonizowany i wyzyskiwany Inny (Magda Grąziowska) – definiowany raz jako czarny, innym razem jako kobieta albo prekariusz na śmieciówce.
Niby wszystko się tu zgadza, ale jednocześnie w „Ciemnościach” brak zaskoczeń, brak typowych dla duetu przewrotek i paradoksów, zmuszających widza do myślenia. Jest ładnie, słusznie, dosłownie i, niestety, banalnie – od scenografii i światła (ciemności i niemal pusta scena) po wałkowane w mediach społecznościowych kwestie: od kupowania ubrań szytych w koszmarnych warunkach przez pracowników-niewolników w krajach Trzeciego Świata po granice tolerancji. W „Ciemnościach”, podobnie jak we wcześniejszym, poznańskim „K.”, Strzępka i Demirski nie siłują się z rzeczywistością, poprzestają na oddaniu poczucia bezsilności. Tu dodatkowo serwowanego w towarzystwie znużenia i wypalenia.
Paweł Demirski, Ciemności, reż. Monika Strzępka, Teatr im. Żeromskiego w Kielcach i Teatr Imka w Warszawie