Sukces zrozumiały, bo warstwę muzyczną stanowią przeboje słynnych kapel glam-metalowych i rockowych z lat 80., takich jak Europe, Poison czy Bon Jovi. Historia, którą opowiada, umieszczona w klimacie podupadłego muzycznego klubu, jest płytka jak dmuchany brodzik. Ale rzecz cieszy oko paradą barwnych postaci (szalone kostiumy Tomasza Jacykowa) i pozwala podziwiać świetne wokalno-aktorskie kreacje Filipa Cembali (rewelacyjny Lonny), Dominiki Guzek, Tomasza Steciuka, Agnieszki Rose, Karola Drozda i Rafała Szatana. Ale Jacek Mikołajczyk, zarówno w tłumaczeniu, jak i w reżyserii, wydobył dodatkowo walory nieoczywiste. Musical zabawnie balansuje więc na granicy pastiszu gatunku, a bohaterowie co jakiś czas odwołują się do polskich realiów, co zawsze budzi euforię u widzów. Tym razem najzabawniejsze, bo autoironiczne, były padające ze sceny porównania dwóch stołecznych teatrów muzycznych: Syreny i Romy. To zresztą ciekawe zderzenie. O ile w realu Roma to teatr wręcz familijny, o tyle Syrena wyraźnie szuka niszy i dryfuje w stronę sceny dla dorosłych, wystawiając rzeczy trudne („Next to Normal”), podszyte erotyką („Czarownice z Eastwick”), bulwersujące politycznie („Bem”) i obyczajowo („Nogi Syreny”). Teraz doszły jeszcze dragi, pijaństwo i soczyste przekleństwa. Drżyj, Warszawo.
Chris D’Arienzo, Ethan Popp, Rock of Ages, reż. Jacek Mikołajczyk, Teatr Syrena w Warszawie