Teatr

Triumf łysej śpiewaczki

Recenzja spektaklu: "Lucrezia Borgia", reż. Michał Znaniecki

Rzym czasów Mussoliniego w Operze Narodowej

Na premierze „Lucrezii Borgii” Donizettiego w Operze Narodowej reżyser Michał Znaniecki został spektakularnie wybuczany, ale wyglądało to raczej na jakąś akcję, bo przedstawienie aż na taką reakcję nie zasługiwało.

Oczywiście, dyskusyjne może być przeniesienie akcji z renesansowej Wenecji i Ferrary do Rzymu czasów Mussoliniego, a jeszcze bardziej – obdarzenie Lucrezii łysiną (dwukrotnie zdejmuje perukę), dziwne sceny z dziećmi czy jawny homoseksualizm dwóch bohaterów – Gennara i Maffia, co o tyle jest usprawiedliwione, że rolę Maffia wykonuje kobieta (świetna Agnieszka Rehlis), a ów duet jest muzycznie zbudowany jako typowy duet miłosny.

Od strony muzycznej spektakl miał wiele walorów, z których największym była Joanna Woś w roli tytułowej – wciąż najlepsza w Polsce sopranistka belcantowa. Nie zawiedli też goście – Włoch Marco Vinco jako Don Alfonso, mąż Lucrezii, i Luciano Botelho jako Gennaro, jej syn, a także, jako jego towarzysze, kilku młodych śpiewaków debiutujących na narodowej scenie.


Polityka 19.2009 (2704) z dnia 09.05.2009; Kultura; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Triumf łysej śpiewaczki"
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną