„Polityka” prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Triumf łysej śpiewaczki

Recenzja spektaklu: "Lucrezia Borgia", reż. Michał Znaniecki

Rzym czasów Mussoliniego w Operze Narodowej

Na premierze „Lucrezii Borgii” Donizettiego w Operze Narodowej reżyser Michał Znaniecki został spektakularnie wybuczany, ale wyglądało to raczej na jakąś akcję, bo przedstawienie aż na taką reakcję nie zasługiwało.

Oczywiście, dyskusyjne może być przeniesienie akcji z renesansowej Wenecji i Ferrary do Rzymu czasów Mussoliniego, a jeszcze bardziej – obdarzenie Lucrezii łysiną (dwukrotnie zdejmuje perukę), dziwne sceny z dziećmi czy jawny homoseksualizm dwóch bohaterów – Gennara i Maffia, co o tyle jest usprawiedliwione, że rolę Maffia wykonuje kobieta (świetna Agnieszka Rehlis), a ów duet jest muzycznie zbudowany jako typowy duet miłosny.

Od strony muzycznej spektakl miał wiele walorów, z których największym była Joanna Woś w roli tytułowej – wciąż najlepsza w Polsce sopranistka belcantowa. Nie zawiedli też goście – Włoch Marco Vinco jako Don Alfonso, mąż Lucrezii, i Luciano Botelho jako Gennaro, jej syn, a także, jako jego towarzysze, kilku młodych śpiewaków debiutujących na narodowej scenie.


Polityka 19.2009 (2704) z dnia 09.05.2009; Kultura; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Triumf łysej śpiewaczki"
Reklama

Czytaj także

Ja My Oni

Przegrasz czy wygrasz, wracaj do domu. Czyli jak sobie radzić z porażką i sukcesem

Jak sobie poradzić z porażką, ale też sukcesem.

Grzegorz Gustaw
08.08.2017
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną