W grudniu 2009 r. z bramy obozu Auschwitz skradziono słynny napis. Dwa miesiące później ów symbol Holocaustu firmuje wystawianą w Polsce pracę wideo izraelskiego artysty. Przypadkowa zbieżność? Okazuje się, że tak, nawet w sztuce zdarzają się bowiem niezwykłe zbiegi okoliczności. A nawet nie jeden, lecz dwa. Ten drugi nieoczekiwanie połączył czasowo kradzież i ukończenie pracy. Zaś ten pierwszy sprawił, że dzieło w ogóle powstało. Swego czasu twórcę zaintrygował bowiem fakt, iż niemal w tym samym czasie w Izraelu i w Polsce wykonano kopie oświęcimskiej tablicy. Tam – na potrzeby kolekcji muzeum, u nas – na czas konserwacji oryginału. Rzecz ciekawa: obie ekipy wykonawców nic o sobie i swojej pracy nie wiedziały. Yatziv poszedł tym tropem, zbierając i konfrontując w filmie wypowiedzi twórców obu kopii.
Banalne na pozór wypowiedzi rzemieślników nabierają szczególnego, nowego sensu w zetknięciu z materią, o której opowiadają, a rutynowa czynność zyskuje wymiar symboliczny i pozwala na nowoczesny, bez patosu, ale i bez uproszczeń, sposób spojrzenia na tragedię zagłady Żydów. Okazuje się, że nawet tak silny historyczny symbol, umieszczony we współczesnym kontekście i oglądany oczami młodego człowieka, może nabrać zupełnie nowych sensów, przemawiać w sposób, do jakiego nie byliśmy przyzwyczajeni, a równocześnie nic nie stracić ze swojej rangi. To ekspozycja, którą warto obejrzeć.
Amir Yatziv, Arbeit macht frei, Galeria appendix2 w Warszawie, Wystawa czynna do 27.03.