Niedawno zakończyła się w Gdańsku wystawa bodaj najsłynniejszej artystycznej pary ostatnich dekad, Brytyjczyków Gilberta i George’a. Ponad 40 lat temu po raz pierwszy wystawili... samych siebie jako żywe rzeźby i to im zapewniło popularność przez kolejne dziesięciolecia. W ich ślady poszła niemiecka – tym razem żeńska – para Eva&Adele. One także traktują same siebie jako dzieło sztuki i z powodzeniem wystawiają się od lat.
Obok tego podstawowego podobieństwa są i różnice. Anglicy zawsze pozostawali ubrani w nienaganne garnitury, a ich ulubionym miejscem były galerie. Niemki (jedna to transseksualistka) są całkowitym przeciwieństwem. Ubierają się barwnie, z demonstracyjnym przepychem, a miejscem ich artystycznych demonstracji są przede wszystkim wielkie branżowe imprezy rozsiane po całym świecie – od Biennale w Wenecji po wystawy w USA.
Każdy, kto się zawodowo zajmuje sztuką, musiał się z nimi nieraz zetknąć – sympatyczna para przechadzająca się niespiesznie, pełna ciepła i optymizmu, dla każdego znajdzie czas, z każdym chętnie się sfotografuje, porozmawia. Już od 20 lat wdziewają na siebie tę niezwykłą, bliską operowej estetyce i balansującą na krawędzi kiczu, maskę. I trudno powiedzieć, czy rzeczywiście zamieniły swoje życie w sztukę, czy tak dobrze potrafią się maskować. Na wystawie pokazane zostaną filmy i fotografie z ich „wystaw” oraz ich szalone stroje.
Artysta = dzieło sztuki, Eva i Adele, MOCAK, Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, wystawa czynna do 29 kwietnia