Ironiczny, czerpiący z biurokratycznej nowomowy, tytuł wyjaśnia praktycznie wszystko. Autor przez dłuższy czas fotografował rozsiane po kraju autobusowe przystanki. Pomysł nienowy, wszak już osiem lat temu Nicolas Grospierre seryjnie, w podobnej beznamiętnej konwencji, upamiętniał przystanki na Litwie. Tam jednak chodziło o fascynację śladami ginącego modernizmu, tu zaś o coś zupełnie innego – niemal antropologiczno-kulturowe świadectwo polskiego gustu. Okazuje się, że w dziedzinie przystanków Polacy wykazują inwencję wręcz bezbrzeżną. Wystawa udowadnia, że w pejzażu (głównie wiejskim) znaleźć można wszystko: nawiązanie do modernizmu i postmodernizmu, do minimalizmu, a czasem – jakby się uprzeć – nawet do konceptualizmu, pop-artu czy surrealizmu.
Ta ekspozycja to obrazkowy esej na temat polskiego, powszechnie podszytego kiczem, gustu, ale też na temat naszej zaradności i pomysłowości, a nawet fantazji. Stawiane tzw. siłami oddolnymi budki są świadectwem naszej kultury, a właściwie jej braku (dewastacja), oddolnej kreacji (graffiti), estetycznych preferencji (kolory plus tzw. elementy dekoracyjne). Wystawa wciąga, ale by ją zobaczyć, trzeba się pospieszyć, bo potrwa do 5 września.
Maciej Rawluk, Przystanki polskie, czyli oddolny dizajn elementu infrastruktury punktowej systemu transportu zbiorowego, Galeria Kordegarda + Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa, wystawa czynna do 5 września