Wystawy

Czarujący Czarek

Recenzja wystawy: "Cezary Bodzianowski, To miejsce nazywa się Jama"

Cezary Bodzianowski, TAO, Mediolan 2007 r. Cezary Bodzianowski, TAO, Mediolan 2007 r. Monika Chojnicka / materiały prasowe
U artysty sztuka tak ściśle splata się z życiem, że niekiedy trudno powiedzieć, kiedy coś kreuje, a kiedy po prostu jest sobą.

Oczywiście największej frajdy dostarcza bezpośrednia obserwacja jego akcji i interwencji (on nazywa je „zdarzeniami”), ale nie zawsze jest to możliwe. Pozostaje więc dokumentacja: zdjęcia i zapisy wideo, które na szczęście od początku działalności są przez twórcę skwapliwie zbierane. I to właśnie nimi musimy się głównie zadowolić na łódzkiej retrospektywie Bodzianowskiego, pierwszej tak obszernej, zorganizowanej w Polsce. Ale męki nie ma, bo jego sztuka czy na żywo, czy z monitora zawsze wciąga i urzeka. A to dzięki fantastycznej mieszance dadaistycznej zgrywy, absurdu, ale też liryki i wrażliwości. Choć przez chwilę warto popatrzeć oczami Bodzianowskiego na świat, a już nigdy nie wyda nam się on dokładnie taki sam jak wcześniej.

 

Cezary Bodzianowski, To miejsce nazywa się Jama, Muzeum Sztuki, Łódź, wystawa czynna do 5 sierpnia

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Czarujący Czarek"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną