Ewa i Andrzej Partum. Po Katarzynie Kobro i Władysławie Strzemińskim była to chyba najbardziej znacząca para powojennej awangardowej polskiej sztuki. Ich dorobek jest przypominany; teraz przyszedł czas na Ewę Partum. Dopiero z perspektywy kilkudziesięciu lat widać, w jak wielu obszarach jej twórczość można uznać za prekursorską. Budowała podstawy rodzimej sztuki konceptualnej i krytycznej, ale szczególnie pamięta jej się to, co dziś określamy modnym terminem „gender”, a wówczas było po prostu sztuką feministyczną. Takie akcje artystyczne, jak „Legalność przestrzeni” (chaos ustawionych koło siebie znaków zakazu i nakazu, w części wymyślonych przez artystkę) czy „Samoidentyfikacja” (naga Partum zderzona z licznymi ważnymi przestrzeniami publicznymi), należą do kanonu najważniejszych działań awangardowych lat 70. XX w.
Partum pierwsza tak odważnie zamieniła własne ciało w środek artystycznego przekazu, uważała, że sztuka powinna wychodzić na ulice, a nie chować się w galeriach. Słowem, przecierała szlaki ideom, które dziś wydają się oczywiste i ważne. Łódzka wystawa, przygotowana starannie i wykorzystująca świadectwa artystycznego dorobku Partum zgromadzone w licznych kolekcjach, jednym uświadomi, a innym utrwali jej pozycję. Artystka, która od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, przygotowała na tę okazję specjalną instalację. Oczywiście przed muzeum, a nie w jego murach.
Ewa Partum, Nic nie zatrzyma idei sztuki, Muzeum ms2, Łódź, wystawa czynna do 15 lutego 2015 r.