Wystawy

Bratanek sprzed sztalugi

Recenzja wystawy „Złoty wiek malarstwa węgierskiego 1836–1936”

János Vaszary, „Promenade”, ok. 1920 r. János Vaszary, „Promenade”, ok. 1920 r. Kolekcja Gabora Kovacsa, Węgierska Galeria Narodowa / materiały prasowe
Odkrywanie malarstwa węgierskiego, które ciągle jest w Polsce słabo znane, to zapewniam duża estetyczna frajda.

Gdy przed dwoma laty zaczęto przygotowywać tę wystawę, zapewne nikt nie sądził, jak gładko zgra się z obecnymi politycznymi sojuszami naszych rządzących. Ale ponieważ to wystawa historyczna, bardziej zasadne wydaje się odwołanie do starego powiedzenia o Polaku i Węgrze – i sprawdzenie, czy poza bitką i szklanką łączyła ich może także sztuka. Tym bardziej że wystawa dotyczy epoki, którą w rodzimym malarstwie także moglibyśmy określić mianem „złotego wieku”. Cóż, Węgrzy pod butem Habsburgów radzili sobie całkiem dobrze, więc i ich sztuka w XIX w. raczej nie krzepiła serc, tylko zajmowała się pięknem w czystej postaci. Później punktów stycznych pojawia się coraz więcej, bo i my, i oni dość konsekwentnie podążaliśmy od kulturowego prowincjonalizmu ku przynależności do wielkiej europejskiej rodziny artystycznej. Paralel zdradzał nie będę, a przyjemność ich odkrywania zostawię tym, którzy zdecydują się zwiedzić wystawę. Napiszę tylko, że to ekspozycja dość duża (90 obrazów), ułożona wyłącznie z dzieł dobrych, bardzo dobrych, a nawet wybitnych, pochodzących z dwóch źródeł. Pierwszym są zbiory Węgierskiej Galerii Narodowej, a drugim – zbiory największego tamtejszego kolekcjonera prywatnego Gábora Kovácsa. Odkrywanie malarstwa węgierskiego, które ciągle jest w Polsce słabo znane (może wyjątkiem jest, także reprezentowany na wystawie, Mihály Munkácsy), to – zapewniam – duża estetyczna frajda.

Złoty wiek malarstwa węgierskiego 1836–1936, Muzeum Narodowe w Krakowie, do 22 stycznia 2017 r.

Polityka 44.2016 (3083) z dnia 25.10.2016; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Bratanek sprzed sztalugi"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną