Szanowana i doceniana, ale nie ekscytuje tłumów, jak to drzewiej bywało. Na tytułowe pytanie tym razem odpowiedzi szukają kuratorzy fundacji imienia jednego z najwybitniejszych polskich twórców abstrakcyjnych. W imponujących pomieszczeniach zgromadzono 70 prac współczesnych polskich artystów, wedle demokratycznej zasady: jeden artysta – jeden obraz. Otrzymujemy więc prawdziwą mieszankę firmową, w której wielcy weterani gatunku (Stanisław Fijałkowski, Koji Kamoji, Tomasz Ciecierski) mieszają się z gwiazdami średniego pokolenia (Leon Tarasewicz, Wojciech Leder, Sławomir Marzec) po pokolenie młode, a nawet bardzo młode. Przyjęto przy tym regułę, że w ekspozycji znalazły się wyłącznie prace powstałe w ostatnich dwu latach. Pomimo formalnego bogactwa prowadzącego widza od prac minimalistycznych przez geometryczne po abstrakcję pełną ekspresji, trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko już było, a współczesne próby to wyłącznie doskonalenie i dopieszczanie (fakt, niekiedy najwyższej klasy) dawno wytyczonych szlaków. Widz więc nie powinien oczekiwać zaskoczeń, ale skupić się na śledzeniu rozwiązań formalnych i duchowości tych prac. A także na porównywaniu rozwiązywania podobnych zagadnień malarskich przez różnych twórców, choć tu akurat kuratorzy wystawy się nie popisali, umieszczając najciekawsze asocjacje z dala od siebie.
Co z tą abstrakcją?, Fundacja Stefana Gierowskiego, Warszawa, do 26 sierpnia